wtorek, 1 lutego 2011

wyobraźniej

Trudno dokładnie określić moment, w którym wszystko się zaczęło.
Tak jak trudno ustalić moment, kiedy środa staje się czwartkiem, a jesień zimą.
Czy czwartek jest już wtedy, kiedy wskazówka zegara przechodzi z kilku minut przed północą na kilka minut po niej?
A zima przychodzi z pierwszym śniegiem i czapką szczelnie naciągnięta na uszy gdzieś w połowie listopada?
Czy czwartek zaczyna się kilka minut po północy środy?
Zima kilka płatków śniegu od jesieni? 
(...)
Trudno dokładnie określić moment, w którym wszystko się zaczęło.
Najważniejsze jednak, że się zaczęło.
Pewnego dnia, gdzieś między kącikami uśmiechniętych ust.
Zaczęło być w y o b r a ź n i e j.


W y o b r a ź n i e j, to tytuł mojej pracy dyplomowej z pedagogiki traktującej architekturę i przestrzeń publiczną, jak podręczniki, które przekazują istotne wartości - w tym wartości edukacyjne.
To rozważania o tym, że uczymy się nie tylko od rodziców, nauczycieli i mędrców.To próba pokazania, że uczymy się również od ceglanych budynków, szarych ulic i wyszczerbionych filiżanek.
Bo wielkie idee, takie jak inteligencja, dobroć, młodość, czy spokój ducha, można przekazać w kawałku drewna lub sznurka, a budynki i przedmioty mogą pomagać w odkrywaniu naszej lepszej natury. 


Źródło: autorem ilustracji i wpisu na blogu jest Wojciech Węgrzyński
wo.we

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz